Mimo, iż ma dopiero 22 lata i tylko jedną płytę na koncie to wtajemniczone osoby doskonale wiedzą, że koncerty Toma Jamesa urzekają pięknem i trzymają słuchacza w napięciu od pierwszego do ostatniego akordu gitary. Tak też było na koncercie Brytyjczyka w kinie Świteź. Debiutancki album „Blood to gold” zdobył mnóstwo doskonałych recenzji w brytyjskiej prasie muzycznej. W twórczości Toma Jamesa przeplatają się zarówno nostalgiczne, nastrojowe ballady, jak i utwory pełne energii i swobody. Przy czym muzyka Toma Jamesa jest wyjątkowo emocjonalna, liryczna, pełna subtelności. Wieczór w kinie Świteź w dużej mierze wypełniła muzyka pochodząca z debiutanckiego albumu “Blood to Gold”. Usłyszeliśmy fantastyczne wersje „Red Flare and white grain”, Green and white”, „The brave”. Ciekawie zabrzmiał też cover Bonnie Raitt „I can’t make you love me”. Ale w sobotni wieczór były też momenty bardziej dynamiczne i rockowe. Tom James zaprezentował wielką swobodę i precyzję gry, bogatą paletę możliwości brzmieniowych gitary, bogactwo nastrojów i charakteru. Każdy zagrany dźwięk był nieprzypadkowy i dopracowany, dzięki czemu przekaz docierał do publiczności niezwykle intensywnie i wyraźnie. Wielkim wsparciem dla wokalisty był Brinsley Hall – perkusista umiejętnie wzmacniał brzmienie kompozycji, kiedy trzeba nadawał im motoryczność, transowy charakter i żywy puls. Oczywiście sama technika niewiele znaczyłaby bez emocji, które obecne były niemal w każdym utworze. Nic dziwnego, ze burza oklasków wzmagała się z każdym utworem, a dla artystów było jasne, że tego wieczoru ciężko im będzie opuścić kino Świteź bez dodatkowych bisów. Tom James grał tego wieczoru jak natchniony, jakby jego cichą, ukrytą intencją było to, żeby słuchacze szybko za zatęsknili za jego emocjonalną, wciągającą muzyką. I to się chyba udało – dla wielu to był niezapomniany koncert. Zapraszamy do obejrzenia relacji fotograficznej z wydarzenia (fot. W.Beśka)
Znakomity koncert Toma James w kinie Świteź
Data publikacji:
15
listopada
2015