Niedzielny wieczór zdecydowanie warto było spędzić w kinie Świteź. Muzyczną podróż w głąb Francji zapewnił Guillaume Maupin, o bardziej amerykańskie brzmienia postarał się duet Lilly Hates Roses.
Guillaume Maupin dał w kinie Świteź, krótki ale bardzo dobry koncert. Dało się słyszeć, że francuski songwriter jest muzycznym podróżnikiem, który czerpie z różnych wpływów kulturowych. W Pajęcznie zaprezentował elementy tradycyjnej pieśni francuskiej, odrobinę rosyjskiej ballady, były słychać wpływy tureckie, oraz południowo-amerykańskie. Całość uświetniło kilka coverów, były przepiękne pieśni Tima Buckleya i Boba Dylana i trochę zaskakująca przeróbka utworu Madonny. Po krótkiej przerwie na scenie pojawiła się gwiazda wieczoru duet – Lilly Hates Roses. Zespół głównie prezentował utwory z debiutanckiej płyty Somthing to Happen, ale w kinie Świteź zagrał też kilka premierowych piosenek. Najwięcej entuzjazmu wśród publiczności wzbudziły utwory Youth, oraz Głosy zza kwiatów w energetycznej, postrockowej wersji. Nie obyło się bez bisów, Kasia i Kamil swój absolutnie czarujący koncert zakończyli coverem „Big Jet Plain” (Angusa i J.Stone) Poniżej, krótka fotograficzna relacja z wydarzenia (fot. W Beśka)